Naszywki - sposób na niespieralne plamy

Czy zdarzyło się Wam kiedyś wyjść w jakimś stroju i dopiero po jakimś czasie zauważyć, że jest z nim coś nie tak? Mnie się tak czasem zdarza, nie wiem czemu tak jest, czy oświetlenie w moim mieszkaniu przekłamuje? Cóż nie ważne to, przejdę może zatem do sedna postu. Kiedyś dostałam od kogoś fajny bezrękawnikowy sweterek, a'la taki szkolny i odkąd go dostałam miałam go zaledwie dwa razy na sobie. Od początku nie podejrzewałam, że może być z nim coś nie tak. Sweterek miał na sobie sporą plamę po lewej stronie co nie było efektowne, jako że miałam go ze dwa razy na sobie pomyślałam, że może ja go tak zabrudziłam i próbowałam usunąć plamę dostępnymi środkami, jednak nic to nie dało.



Po głębszym obadaniu stwierdziłam, że musi to być plama z tuszu, bo była granatowa i prawie idealnie wkomponowywała się w kolor sweterka. Tak powstał pomysł na wyhaftowanie czegoś w obrębie plamy, przyznam szczerze kiepska ze mnie hafciarka, ale jak na pierwszy raz efekt mi się podoba. Dotąd bowiem takie problemy rozwiązywało się gotowymi naszywkami, ale czy rękodzielnik musi iść na łatwiznę?

 
 

Zdjęcie z mojej komórki nieco przekłamuje kolory, jak pisałam sweterek jest granatowy na zdjęciu niestety nieco poszarzał.

Na koniec bonus - moje wspomnienie lata :)


Komentarze